O MNIE

Mogłabym napisać Wam książkę o sobie, ale z wielu powodów tego nie zrobię.
Urodziłam się równo dziesięć lat po Serenie Williams. Wspominam o niej, bo podziwiam ją za wytrwałość, której mi brakuje. Poza tym, że urodzinową imprezę robimy tego samego dnia, łączy nas jedynie wzrost. W związku z tym nie ma o czym pisać, ale od czegoś trzeba było zacząć.
Nie umiem zbyt długo pozostać skupiona na jednym zadaniu. Chciałabym, żeby wszystko można było zrobić w pięć minut. Moim największym wyzwaniem zapewne byłoby osiągnięcie wysokiego poziomu cierpliwości, ale przemawia przeze mnie duch Pocahontas i każe biec tam, gdzie poniesie wiatr. Prawie bym zapomniała. Bieganie wcale nie jest moją ulubioną dziedziną sportu.
A teraz trochę o doświadczeniu (wielkości orzeszka). Pisałam odkąd pamiętam. Najpierw był dziennik, który miał zrobić ze mnie mistrza interpunkcji, później szkolne gazetki, aż w końcu pierwsze wpisy na blogu filmowym. Założyliśmy go z ludźmi z roku. Śmialiśmy się ze znajomymi, że powinnam była nazwać swój dział „Od dupy strony”, jeśli ktoś się do tego dokopie, zrozumie, że nazwa ta ma wiele znaczeń. Wakacje 2012 były jednym z moich najbardziej owocnych okresów. Pisałam wtedy dla portalu Machina.pl. Jest tam kilka recenzji podpisanych moim nazwiskiem. Po drodze były jeszcze ze trzy blogi, którymi jedynie zablokowałam dostępne domeny i kilka felietonów, napisanych do Gazety Studenckiej. No i to by było na tyle.

Wydaje mi się, że więcej swoich grzechów nie pamiętam. Za wszystkie serdecznie nie żałuję i wcale nie obiecuję poprawy. Zachęcam jednak do dalszej lektury, bo warto czytać. Nawet, jeśli tekst nie wnosi do naszego życia niczego nowego. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz