Wakacje
zaczęły się na dobre, wiele osób już zdążyło wyjechać na urlop, a znam nawet
takich, którzy z niego jakiś czas temu wrócili. Ponieważ od wielu lat męczę się
przed każdym wyjazdem, postanowiłam w tym roku rozgryźć walizkowo-torbowe
problemy.
Od jakiegoś czasu przeglądam przeróżne
poradniki, czytam, oglądam, słucham, pytam znajomych i rodzinę o najlepszy
sposób na spakowanie walizki. Ludzie w realnym świecie, w gazetach, poradnikach
i internetach zasypali mnie wręcz masą odpowiedzi. I szczerze mówiąc trochę się
w tym wszystkim gubię. Winą można obarczyć oczywiście mój brak koordynacji
ruchowej i życie w wiecznym bałaganie, również umysłowym, ale człowiek ze mnie
uparty, więc poddać się nie mam zamiaru. Przynajmniej na razie.
Co
znalazłam?
Złote rady podróżników są listą, która
się tak naprawdę nigdy nie kończy. Zwykły człowiek może się zgubić, niczym w
gąszczu kruczków prawnych w umowach dotyczących polisolokat jak jakiś dziadek.
Jednak są też takie, które się powtarzają i są w miarę przejrzyste:
1. Zaopatrz
się w mini produkty – chodzi o to, żeby kupować miniatury kosmetyków, które
używacie na co dzień. Pomysł jest genialny w swojej prostocie, trudniej z
realizacją. Jedynymi produktami, które udaje mi się znaleźć w wersji „mini” są
żele pod prysznic, odżywki do włosów i czasem pasty do zębów. Ja się pytam co z
mydłem do rąk (moi znajomi pewnie pękają teraz ze śmiechu), co z tuszem do rzęs
i podkładem? Normalne opakowanie moje podkładu jest raczej małe, więc wersja „mini”
musiałaby być mikroskopijna, ale nikomu nie opłacałoby się jej produkować. Kiedy
nie uda Wam się znaleźć małego opakowania szamponu, w desperacji można kupić
Gerberki (jedzenie dla dzieci), zjeść zawartość i tam przelać trochę szamponu. Problem
w tym, że słoiki trochę ważą nawet te małe. W ten sposób wracamy do punktu
wyjścia.
2. Weź
jak najmniej par butów – jeśli jedziesz nad morze albo w jakieś inne ciepłe
miejsce zaleca się wziąć sandałki, klapki i pełne buty, wszystko w liczbie
jednej pary. Moim zdaniem eksperci nie wiedzą co mówią, bo osobne klapki pod
prysznic, to rzecz absolutnie obowiązkowa. Nie wyobrażam sobie sytuacji, kiedy
muszę już iść na śniadanie, sandałki i pełne buty odpadają, bo wczoraj za dużo
zwiedzaliśmy (nogi w stanie opłakanym), a jeśli założę klapki, w których przed
chwilą byłam pod prysznicem będą ciapać przez całą drogę do stolika. W tym
momencie zdecydowałabym się pewnie na głodowanie do obiadu, ale co tam bagaż
miałam mały.
3. Spakuj
uniwersalne ubrania – najlepiej takie, które zajmują najmniej miejsca. Polecane
są tutaj zwiewne sukienki, bądź wielofunkcyjne tuniki, bo dzięki nim można
zaoszczędzić sobie problemów z dobieraniem drugiej części garderoby (spodnie +
bluzka, spódniczka + bluzka, sukienka + nic?). Już sobie wyobrażam tych
wszystkich panów biegnących na plażę w zwiewnej kiecuni. Wygląda na to, że
panowie mają problem z uniwersalnością swoich „łaszków”, ale taki już ich los.
Jeśli chodzi o lekkość ubrań sprawa komplikuje się kiedy za cel podróży
obieramy polskie morze. Są to zazwyczaj wakacje z niespodzianką. Pogodową oczywiście.
W tym wypadku najlepiej będzie spakować ubrania uniwersalne szczególnie pod
kątem kolorystycznym. Kiedy zrobi się zimno będziemy mogły założyć jedną
sukienkę na drugą i możemy być pewne, że wszystko będzie do siebie pasować. Jeśli
chodzi o panów, jedne spodenki zapinamy w biodrach, drugie w kolanach i może do
kostek starczy. Jeśli nadal będzie Wam zimno, zawsze możecie owinąć się
hotelowym kocem (tudzież osłaniać się przed złowrogim wiatrem parawanem).
Jak widzicie
nawet przy prostych radach trzeba ruszać głową, kalkulować i kombinować. Swoje pierwsze
wakacyjne pakowanie przeżyłam jakieś dwadzieścia jeden lat temu, ale wtedy
jeszcze niczym nie musiałam się martwić, bo rodzice odwalali za mnie czarną
robotę. Kiedy byłam starsza zaczynałam pakowanie w kwietniu, żeby przypadkiem
niczego nie zapomnieć. Teraz pakuję się w stylu „na hura!” i szczerze wątpię,
że kiedyś zrobię to idealnie. Jedyne czego się przez te wszystkie lata
nauczyłam, to że ciężkie rzeczy kładzie się na spód. Tylko, że jak się pakuję
do walizki, to nigdy nie wiem gdzie jest spód (walizka może jechać, leżeć albo
być niesiona = dużo spodów). Ostatecznie robię to tak jak Jenna:
fot. thequeenofre.blogspot.com
Taaak ! Nigdy nie potrafię ograniczyć się do rzeczy "potrzebnych", przecież nie mogę przewidzieć, że kolejna para butów też nie będzie "potrzebna" : P
OdpowiedzUsuńZa każdym razem, kiedy słyszę (albo czytam) takie wypowiedzi, tak bardzo się cieszę, że nie jestem ze swoim problemem sama xD
Usuń