Czy
zdarzyło Wam się kiedyś, że nie mogliście się na niczym skupić, bo Wasze myśli
bez przerwy krążyły wokół jednej osoby? Wszystko przestawało się liczyć? Nie ważne
były kartkówki, kolokwia czy projekty, które szef chciał na wczoraj, a wszystko
działo się w slow motion? Mnie się to właśnie przytrafiło.
Ludzie zazwyczaj opisują to jako najcudowniejsze
uczucie, jakiego przyszło im kiedykolwiek doświadczyć. Chodzą uśmiechnięci,
podekscytowani i jak to się mówi? Promienieją. Ja uśmiechnięta raczej jestem na
co dzień, promienieję też zawsze, w końcu istnieje przekonanie, że jak jest się
Polką to jest się piękną, a to chyba równoznaczne z tym cały promieniowaniem. Nie?
Naprawdę? Dobra, nie ważne. Podekscytowana zawsze nie chodzę, chociaż zdarza mi
się to dość często. Tyle tylko, że jakiś tydzień temu wręcz zwariowałam, bo
poziom podekscytowania skończył mi się w chwili, kiedy usłyszałam wyrok i
zobaczyłam ostatnie sekwencje mojego ulubionego serialu. A Wy myśleliście, że
co? Że się zakochałam? Ech. Nie, moje najdroższe robaczki. Od kilku tygodni
myślę tylko o jednej osobie, bo jak tu o niej nie myśleć, kiedy od kilku lat,
co tydzień, albo częściej, człowiek zadaje sobie jedno i to samo pytanie. Kim,
do cholery, jest A?! Nie wiem czy też tak macie. Nie wiem nawet jak wielu z Was
w ogóle wie o czym mówię, więc na wszelki wypadek nie będę zagłębiać się w
szczegóły ostatnich odcinków, żebyście mogli, z równym mojemu, zafascynowaniem
śledzić losy Kłamczuch.
Przez ostatnich kilka lat uważnie
obserwowałam każdy krok dziewczyn, które zdecydowanie mają coś na sumieniu. Z zapartym
tchem wyczekiwałam kolejnych wiadomości od tajemniczego, a może bardziej
tajemniczej, A. Niektóre odcinki oglądałam kilkukrotnie, a w przerwach między
sezonami oglądałam poprzednie, żeby znaleźć odpowiedź na pytanie, które nurtuje
cały świat. Tak, moi drodzy. Na Facebooku serial ma blisko trzynaście i pół
miliona fanów, a konto na Twitterze śledzi jakieś dwa i pół miliona
followersów. W samej Polsce mamy podobno reprezentację około stu czterdziestu
tysięcy fanów, więc nie mówcie mi, że to nikogo nie obchodzi.
Fani Słodkich Kłamstewek szukają
odpowiedzi na swoje odwieczne pytanie gdzie się da. Dokładnie obserwują każdego
bohatera. Dopatrują się szczegółów w scenografii, ale też w ubraniach, które
noszą poszczególne postacie. Ostatnio obejrzałam gdzieś wypowiedź I. Marlene
King – producentki serialu – w którym mówiła, że muszą podczas zdjęć bardzo
uważać na każdy szczegół, bo są obserwowani bez przerwy. To, ile
najdrobniejszych szczegółów, które mają nawiązać do teorii na temat tego kim
jest A, pojawia się w sieci, jest wręcz przerażające. Mnie zazwyczaj przeraża
przede wszystkim dlatego, że połowy nie umiem sama dostrzec. Jednak ważniejsze
jest to, że wszystkie te szczegóły nie zawsze prowadzą do jednej osoby i tu
pojawia się problem.
Możesz przeczytać każdą książkę, która
pojawia się w serialu. Możesz obejrzeć każdy film, który był oglądany przez
bohaterów Słodkich Kłamstewek. Możesz przeanalizować każdą piosenkę, którą
producenci wybrali do poszczególnych odcinków. Możesz dokopać się do każdego
ciucha, który wystąpił w serialu i zapoznać się z jego metką. Możesz wreszcie
przewertować wszystkie części książek, na bazie których serial powstał, a i tak
nie dowiesz się kim jest A. Ludzie dokładnie śledzą też wpisy na portalach
internetowych wszystkich zaangażowanych w produkcję, bo jakimś cudem może okazać
się, że przemycili dla swoich fanów jakąś podpowiedź.
Każdy, kto obejrzał chociaż jeden sezon
ma swoją teorię. Internet aż kipi od elaboratów i filmów na ten temat. Mam swoją
teorię również ja, ale ponieważ nie chcę nikomu zdradzać fabuły, nie będę
wdawać się w szczegóły. Powiem tylko, że owszem, przez kilka odcinków piątego
sezonu podejrzewałam Hannę, ale wróciłam jednak do pierwotnej wersji, która
zakłada, że A to nikt inny jak Aria. Swoją drogą od samego początku coś do niej
miałam, chociaż oglądając pierwszy sezon święcie wierzyłam, że podejrzaną nie
może być żadna z głównych bohaterek.
Kilka tygodni temu usłyszałam, bodajże z
ust Keegana Allena (Toby), że jak już dowiemy się kim jest A, to stwierdzimy,
że była to rzecz oczywista od pierwszego odcinka, a każdy kolejny tylko to
potwierdzał. Później ktoś jeszcze wypowiedział się, nie wiem czy nie jeden z
producentów, że odpowiedź została wręcz podana na tacy w trzecim sezonie i tam
powinniśmy jej szukać. Zawsze pojawia się pytanie, która to jest ta odpowiedź. Ja
na przykład znalazłam taką, która pasuje do mojej teorii i sprzedała mi ją
Mona. Wracając jednak do podpowiedzi obsady, wspomniana już wcześniej Marlene
King, powiedziała w jednym z ostatnich wywiadów, że kim jest A dowiemy się
jeszcze przed rozpoczęciem się siódmego sezonu. Dzisiaj kończy się piąty i
podobno wielka zagadka ma się rozwiązać. Ashley Benson (Hanna) retweetowała
kilka godzin temu post, w którym, jak zaznaczyła, widać reakcję na wiadomość o tym,
kim jest A. Dodała, że dowie się właśnie dzisiaj.
Czekam na nowy odcinek z ogromną
niecierpliwością, ale szczerze mówiąc nie wierzę, że dzisiaj naprawdę dowiemy się,
kim jest A. Dlaczego? Bo nie wyobrażam sobie fabuły tego serialu, przez dwa
następne sezony, z rozstrzygniętą najważniejszą zagadką. Mimo wszystko nie mogę
przestać myśleć o tym, co na dzisiejszy wieczór (w Polsce środek nocy) przygotowała
dla swoich fanów obsada Słodkich Kłamstewek.
Best kisses.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz