piątek, 22 maja 2015

DLACZEGO TAK A NIE INACZEJ?

Wiele razy gryzę się w język, kiedy rozmawiam z ludźmi na tematy polityczne. Często bronię się przed wyrażaniem swoich poglądów politycznych, żeby pozwolić wypowiedzieć się innym, bo od zawsze uważam, że żyjemy w wolnym kraju i każdy ma prawo do swoich przekonań. Dzisiaj doszłam do wniosku, że to prawo przydzielałam każdemu poza sobą.


Wcale nie chcę wykrzykiwać swoich prawd na temat życia. Wcale nie mam zamiaru przekonywać do swoich racji. Chcę tylko powiedzieć, że za kilkadziesiąt godzin zagłosuję na Bronisława Komorowskiego.

Kilka dni temu, odruchowo widząc na swojej ścianie, na jednym z portali społecznościowych, wydarzenie dotyczące II tury wyborów kliknęłam ikonkę dołącz. Uznałam, że skoro inni dołączają do wydarzeń związanych z wyborami prezydenckimi ja też to zrobię, bo przecież i tak na wybory zawsze chodzę, więc co mi szkodzi. Niestety po kilkudziesięciu minutach dostałam wiadomość od starego znajomego, że oszalałam, postradałam zmysły, zgłupiałam. Otrzymałam również pytania: jak mogę głosować na zdrajcę Polski oraz czy w ogóle jestem patriotką. Przyznaję byłam w szoku. Nigdy nie uważałam się za alfę i omegę czy wybitnie inteligentną, ale okazało się, że nawet moje wcale nie za wysokie poczucie własnej wartości, wyglądało przy nowej opinii na mój temat bardzo imponująco. Zaczęłam grzecznie dopytywać mojego rozmówcę o jego wizję patriotyzmu, ale rozmowa utknęła w martwym punkcie, bo chwilowej przerwie nie chciał już wrócić do tematu. Na temat mojego rozmówcy nie będę się rozwodzić, bo nie w tym rzecz. Kolejnym szokującym dla mnie wydarzeniem z tamtego wieczoru było ujrzenie na stronie głównej (wciąż tego samego portalu społecznościowego) kilku zdań wspólnego znajomego – mojego i mojego rozmówcy. Śmiem podejrzewać, że również tyczyły się mojej osoby, bo oskarżenia padające w wyżej wymienionym poście pokrywały się z wiadomością, którą otrzymałam chwilę wcześniej. Dodatkowo przeczytałam również, że naród jest ślepy i dowiedziałam się, że mój znajomy nie toleruje gdy zaprasza się go do podobnych wydarzeń lub namawia  na głosowanie na kandydata, na którego głosuję ja. Otóż jeśli chodzi o moją osobę, nikogo do wydarzenia nie zapraszałam i nie namawiałam ani znajomych, ani rodziny, ani tym bardziej obcych ludzi do głosowania w nadchodzących wyborach na obecnego prezydenta.

Sytuacja, którą przed chwilą Wam opisałam, poruszyła mnie, ku nieszczęściu wyżej wspomnianych osób, do napisania tego tekstu i zaznaczenia, że teraz jeszcze jestem jeszcze bardziej pewna, że chcę zagłosować na Bronisława Komorowskiego. Nie chcę bowiem żyć w kraju, w którym za odmienne poglądy jest się wyśmiewanym, wytykanym palcem i wyszydzanym. Chcę zmian, to prawda. Jednak nie chcę zmian na gorsze. Nie chcę, żeby karano mnie za to, że nie mogę mieć dzieci, a jednak bardzo tego pragnę. Nie chcę być wsadzana do więzienia za to, że chcę kogoś kochać. Nie chcę wreszcie być gnębiona za to, że chociaż jestem katoliczką, nie chodzę do kościoła i uważam, że to zwyczajna instytucja, a w szkołach kategorycznie, bez żadnego wyjątku trzeba, a nie tylko powinno się, wprowadzić alternatywną etykę, żeby młodzi mogli wybierać jeśli mają taką potrzebę. Nie chcę również żyć w kraju, który łączy prawo cywilne, karne etc. z prawem kościelnym, bo nie chcę żyć w państwie wyznaniowym.

Chcę natomiast żyć w państwie, które szanuje drugiego człowieka bez względu na rasę, płeć, światopogląd czy orientację seksualną. Chcę żyć w państwie, które jest racjonalne i nie próbuje wzniecać ognia na każdym możliwym kroku. Chcę żyć w państwie, które jest przyjazne ludziom, którzy chcą działać i mogą działać. Chcę wreszcie żyć w państwie, które liczy się z obywatelem, a nie tylko ze swoją wizją na obywatela.

Nasz kraj nie jest idealny. Nie są idealne: nasza gospodarka, nasza polityka, nasza służba zdrowia i edukacja. Nie jesteśmy wreszcie idealni my sami. Każdy ma swoje wartości i każdy swoje uznaje za te bardziej właściwe, co nie znaczy, że powinien je traktować jako jedyne słuszne.  


Zostałam wychowana w przekonaniu o tym, że drugi człowiek, to taka osoba mi równa i powinnam traktować ją tak, jak sama chciałabym być traktowana. Nauczono mnie, że każdy ma swoje poglądy i każdy może wierzyć w innego Boga, co trzeba szanować i starać się zrozumieć, a nie na siłę zmieniać. Jeśli jednak nie uda mi się zrozumieć, należy podać drugiej stronie rękę na pożegnanie. Pokazano mi również, że ludzi, tak jak książki, nie ocenia się po okładce, więc staram się z nimi rozmawiać. Staram się słuchać ich racji nawet w sytuacji, gdy tych racji nie podzielam. W ogólnym rozrachunku każdemu z nas chodzi o to, żeby było lepiej niż jest. Każdy ma jednak swoją wizję jak do tego „lepiej” dojść. Ja pójdę swoją drogą, Wy wybierzecie swoją, bo w końcu żyjemy w wolnym kraju, w którym każdy może podjąć własną decyzję.

1 komentarz:

  1. aż musiałem odkopać jakiś polityczny post, po przeczytaniu "Co z tymi babami?" ;)
    I choć ten artykuł ma nieco inne nastawienie i wymowę, to doznałem cichej satysfakcji, widząc, że jesteśmy po tej samej stronie ;)

    OdpowiedzUsuń